czwartek, 31 maja 2012

Opowiadanie kota Mruczka c.d. (3)

        Właśnie obudziłem się po poobiedniej drzemce, Jestem wyspany i najedzony, więc mogę dalej opowiedzieć swoje przygody. Skończyłem chyba na wylądowaniu na lotnisku w Polsce.
        Pani odebrała nas z luku bagażowego, gdzie podróżowaliśmy. Było dość zimno, nie to co
w Grecji.Nie dość, że trząsłem się ze strachu, to jeszcze z zimna. Fiźka też chyba była
zdenerwowana, bo miałczała. Pani nas uspokajała, że zaraz pojedziemy do domu, gdzie będzie ciepło
i przytulnie, tylko mamy poczekać na samochód, którym miała przyjechać po nas jej mama.
No i wreszcie przyjechała. Wsadzili nas do samochodu i jazda do nowego domu. Po paru godzinach jazdy dotarliśmy do nowego miejsca zamieszkania. Nowa Pani zaniosła nas do domu i wreszcie po kilku godzinach siedzenia w tych kocich klatkach zostaliśmy wypuszczeni. Nareszcie mogłem rozprostować swoje kości. Fiźka odrazu wyruszyła na zwiedzanie nowego miejsca, a mnie się chciało bardzo jeść i rozglądałem się za kuwetą. Wszystko było już przygotowane, jedzenie, kuweta i miejsca do spania. Gdy się najadłem, załatwiłem swoje potrzeby w kuwecie, to zacząłem zwiedzać nowe miejsce i szukać dogodnego miejsca do spania. Znalazłem sobie bardzo fajny fotel. Czając się wskoczyłem na niego i zwinąłem się w kłębuszek, czekając czy mnie ktoś z tego fotela wyrzuci, czy nie. Ale nic się takiego nie stało i mogłem spokojnie zasnąć. Tak minął mi pierwszy dzień pobytu w nowym miejscu. Gdy się obudziłem to Fiźka już jadła, więc i ja podbiegłem do miski, w misce było bardzo dobre jedzenie, nie takie jakie jedliśmy w Grecji, ale bardzo dobre, takie w galaretce kawałki mięska. Bardzo mi smakowało. Fiźce chyba też, bo zjadła swoje i zaczęła się pchać do mojej miseczki, ale ja zaparłem się i jej nie dopuściłem, zjadłem wszystko ze smakiem. W tamtym domu pazurki ostrzyłem sobie o kanapę i gdy tu zacząłem to robić, to Pani zdzieliła mnie ścierką i zaniosła do nogi od stołu, która była obwiązana sznurkiem. Od tamtej pory pazurki ścieram sobie na tej nodze. Z Fiźką jest trochę gorzej, jest bardzo uparta i gdy nikt nie widzi, to pazurki ostrzy na dywanie. Pani parę razy złapała ją na tym i też zdzieliła ścierką, ale do Fiźki to nie dociera. Parę razy próbowałem jej pokazać, gdzie trzeba ścierać pazurki, ale ona wtedy na mnie prycha i zaczyna się między nami bitwa, do momentu, aż wkracza między nas Pani i nas rozgania.
       W tym nowym domu jest jeszcze jedna Pani, taka starsza i też bardzo miła,. Głaszcze nas, czesze
i się z nami bawi. Wzięła kiedyś Fiźkę na kolana i głaskała, a Fiźka nie lubi jak ją się długo
głaszcze i ona podrapała tą Panią w rękę. Co innego ja. Bardzo lubię jak mnie ktoś głaszcze, drapie za uszkiem, rozmawia do mnie, a szczególnie jak się mnie czesze. Robiło się coraz cieplej i częściej mogłem wychodzić na balkon. Siadałem sobie i oglądałem co się tam dzieje, a jak znudziło mi się oglądanie to wskakiwałem na fotel i zapadałem w drzemkę. Słoneczko mnie grzało i było bardzo miło.
      Znalazłem sobie nowy schowek za telewizorem gdy ktoś przychodzi, to ja się wtedy tam chowam
i zaglądam jednym okiem kto to przyszedł. Fiźka jest bardziej odważna. Gdy ktoś dzwoni do drzwi, to ona zaraz biegnie zobaczyć kto to taki. Ja biegnę do drzwi tylko wtedy, gdy przychodzi Pani ze sklepu, bo przynosi takie dobre rzeczy, jak surowe mięsko,oliwki czy sałatę. To są moje ulubione potrawy. Jestem wtedy zadowolony, podnoszę ogon i prężę swój grzbiet i czekam kiedy coś dostanę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz