czwartek, 31 maja 2012

Opowiadanie kota Mruczka c.d (2)


Tak jak obiecałem opowiem dziś dalsze moje przygody jakie mnie spotkały kiedy mieszkałem jeszcze w Grecji.
Pewnego dnia moja Pani z jej mamą przyniosły do domu nowego mieszkańca. Jak się okazało była to kotka, cała biała, jak wiecie ja jestem czarny więc były fajne dwa kolory czarny i biały no i ta wredna ruda Fiźka. Kotkę nazwali Suzi. Była bardzo ładna, ale malutka. Ciągle płakała. Mnie ona się podobała, ale Fiźce nie, a że musiałem trzymać z Fiźką, to też prychałem jak ona na tego nowego kotka, choć miałem ochotę się z nim bawić, ale przed Fiźką musiałem udawać twardziela.
Było mi bardzo szkoda tej małej kotki. Panie jak wychodziły z domu to w obawie, że Fiźka może zrobić jej krzywdę, bo tak na nią prychała, że aż pękła jej górna warga, zamykały tą kotkę w takiej klatce dla kotów. Podchodziłem do tej klatki, wkładałem tam łapkę, ale Suzi cofała się do tyłu, bo się mnie bała. Długo ona u nas nie zabawiła, bo moja Pani znalazła jej nowy domek. I tak zostałem znowu z Fiźką sam. Fiźka stawała się coraz bardziej leniwa i nie chciała się ze mną bawić, dobrze, że była mama naszej Pani, to miałem trochę z nią rozrywkę, bo ta Pani robiła na drutach i wyszywała bardzo ładne obrazki. Korzystałem z okazji kiedy Pani zostawiała swoją robótkę na fotelu, to ja wtedy kradłem jej motek wełny, albo mulinę i bawiłem się, rozciągając po mieszkaniu te nici. Pani się później trochę gniewała, ale szybko jej mijało i dalej byliśmy w dobrej komitywie.
Aż nadszedł dzień kiedy mama mojej Pani zaczęła się pakować. Schowałem jej się w walizce, ale wyrzuciła mnie z niej i włożyła tam swoje ubrania. Mama Pani wyjechała i w domu było bardzo smutno. Pani moja wychodziła na cały dzień do pracy, a ja zostawałem z tą leniwą Fiźką. Znalazłem sobie co prawda zawsze coś do zabawy, ale to nie było to co zabawa z kłębkami wełny i ganianie za mną po mieszkaniu.
      Pewnego razu moja Pani zaczęła się pakować, byłem bardzo zdenerwowany, bo nie wiedziałem co się dzieje, a jeszcze do tego Pani przyniosła do domu dwie klatki dla kotów, to już byłem całkiem
w szoku. Pani prowadzała nas do takiego pana co był w białym fartuchu i badał nas. Była to bardzo podejrzana sprawa. Nawet Fiźka była zdenerwowana. Mniej spała, chodziła po mieszkaniu, zaglądała w kąty. Pani wyrobiła nam paszporty. Jak się później okazało wyjeżdżamy i to bardzo daleko do innego kraju. Było mi bardzo smutno, ale nie mogłem przecież zostać sam. Musiałem jechać razem z moją Panią,  którą bardzo kochałem. Pani zawiozła nas do takiego pięknego budynku. Było to lotnisko. Już kiedyś leciałem samolotem na wyspę, ale tutaj to była poważna sprawa. Na tym lotnisku zważyli nas i zabrali od Pani. Wsadzili nas do samolotu. I tak znalazłem się razem z Fiźką
w innym kraju.. w Polsce.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz